Fani potrafią uprzykrzyć życie. Justin Bieber choć zwykle cierpliwie i z wyrozumiałością pozuje uśmiechnięty do zdjęć, też ma czasem gorszy dzień i potrzebuje ŚWIĘTEGO SPOKOJU!
Wczoraj Justin Bieber pojawił się na lotnisku w Toronto. Zakapturzony, czekał na swoją ukochaną Selenę Gomez. Kamuflaż jednak nie pomógł i szybko został rozpoznany przez grupkę fanek. Spokojnie znosił ich piski i trajkotanie, rozdał im autografy, potem pozował z przyklejonym uśmiechem do zdjęć. I tyle powinno fanom wystarczyć. Ale nie wystarczyło... Chyba postanowiły poczekać razem z nim na Sel. W końcu Bieberowi puściły nerwy. Trzeba mu jednak przyznać, że nawet wkurzony wciąż trzymał fason:
Trudno się chyba z nim nie zgodzić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz